numer XLVI - lipiec 2005
| ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Kuchnia by Pacek
Motto: Czekaj, właśnie odświeżam sobie Harrisa. Nie mam pamięci do przepisów... Pacek (Lista dyskusyjna F&F)
Co warto mieć w jadłospisie: Update: co do rosołku – warto na wiosnę pozyskać parę młodych gawronów. Oskubać, sprawić, podzielić na połówki, włożyć do zamrażarki. Potem dodawać połówkę przy gotowaniu rosołu.
A serio – ptaki nie przenoszą groźnych dla człowieka pasożytów. Nie bada się dzikich kaczek, bażantów itd. Natomiast jeśli chodzi o gawrony czy sroki, to masz tylko bariery zwyczajowe, i to w naszym kręgu kulturowym – za to jada się np. kwiczoły czy słonki, które się niewiele różnią. Wrona jako podstawa do rosołu czy sosu funkcjonuje od dawna w kuchni francuskiej czy włoskiej, tej bardziej wyrafinowanej, albo wręcz przeciwnie, plebejskiej (btw. ładny opis jest w "Hannibalu"). A już na pewno gawrony są zdrowsze niż kurczaki z fermy, na sterydach i antybiotykach, karmione mączką kostną.
Jadam również szczeżuje;) Smakują dokładnie jak mule, mają też zaletę, że są świeże;)
No dobra, to teraz o sposobach pozyskiwania: 1. Szczeżuje. Zdjąć buty, wejść do wody. Zbierać. 2. Wrony/gawrony/sroki. Na wiosnę poczekać, aż młode się wypierzą, ale jeszcze nie latają. Znaleźć drzewa z gniazdami (na ogół całe kolonie). Drzewa nie mogą być za grube. Trząść drzewem, aż powypadają. Będą uciekać na piechotę, więc trzeba dogonić i ukręcić łeb. Sposób 2 – wiatrówka. 3. Gołębie poza miastem pozyskuje się bez problemu. Na ogół wystarczy flaszka. 4. Winniczki – zbierać, tylko na trzeźwo, bo one szybkie;) 5. Żaby – najlepszy jest wędkarski podbierak. z Wieży Błaznów
Konie wyłącznie jadam. Koń to takie zwierzę, które z przodu gryzie, z tyłu kopie, a w środku trzęsie. Więc nadaje się tylko do jedzenia. z Wieży Błaznów
Barszcz ukraiński wygląda jak zlewki dla nierogacizny. Bo tam jest wszystko:>. A chłodnik litewski, który wygląda tak samo przed zjedzeniem, i po zjedzeniu? Pieszczotliwie zwany "pawiem"? z Listy dyskusyjnej F&F
Zauważyłaś taką prawidłowość – to, co jest smaczne, jest niezdrowe, i odwrotnie? To ja już wolę niezdrowe. Mięsko ze szczególnym uwzględnieniem świnek (morskich, rzecznych i lądowych), cholesterolek, i tak dalej. A otręby to odpad z produkcji desek w tartaku. Szpinak daje krowa. W zdrowej soli kłodawskiej z mikroelementami znalazłem kiedyś peta, makroelement się trafił. Serek(sic!) sojowy(sic!) tofu ma błąd w nazwie, powinien się nazywać "to fuj". No to na cholerę go jeść? Soi jest wystarczająco w wędlinach z supermarketu. Biała kiełbasa stamtąd przywodzi na myśl ontopiczne plantacje drożdży ewentualnie "Soylent green":> W dodatku zboczeńcy mieniący się dietetykami dość często zmieniają zdanie. I rzeczy zdrowe stają się mniej zdrowe, za to nigdy smaczne.[tofu] z Listy dyskusyjnej F&F
Jedzenie naczelnych (ssaków ogólnie, bo NURSa nie lubię – nie jadam kontrowersyjnych naczelnych, potem mi się czkawką odbija) jest kanibalizmem. Jedzenie świnek (morskich i lądowych) jest normalne. Jedzenie otręb (otrębów?) nie jest normalne. Nadawanie świnkom imion nie jest normalne. I tak kłaki [świnek morskich] po smażeniu odchodzą. Zwłaszcza na głębokim oleju. Mają tylko jedną wadę, są za małe. Trudno się najeść. Polecam, naprawdę znakomite. A pasztet z kota też niezły. Zresztą według Torojki nawet jeżyki z szosy (te w wersji 2D) podpadają pod jedzonko.
Rozwiązanie kwestii igieł: Proste. Obtoczyć w jajeczku i masz panierkę. Nawet bułki tartej nie trzeba. Chrupiący jest wtedy. Zupełnie jak chrupiąca żabka, musi być z kosteczkami, inaczej nie chrupie.
z Listy dyskusyjnej F&F
To podaję cały przepis:) Ptaszki się łapie w taką siatkę, jak na motyle. Potrzebny jest worek – czyli focza skóra zdjęta tak, że od wewnątrz zostało sporo tłuszczu. Złapane ptaszki wrzuca się do wora w całości. Napełniony worek zawiązuje i zostawia. Uwaga – ważne jest, żeby parę razy zamarzał i odmarzał, więc wybór miejsca, gdzie się ten worek zostawi jest istotny. Potrawa jest dla cierpliwych, bo smaczna się robi po minimum dwóch latach, kiedy wewnątrz worka jest już w miarę jednolita, zielona masa. Podawać na zimno, w stanie zmrożonym, łatwo się wtedy kawałki odłupują.
Ptaszki dla turystów [na Grenlandii] pochodzą z miejscowego supermarketu, zresztą i nas można kupić podobne – w folii, zielonkawe, wielokrotnie zamrażane i rozmrażane. Żadna atrakcja, ale przyznasz, że technologia podobna;) Poza innowacjami, jak moczenie w detergentach. Są dojrzałe, ale przechodzą kilka cykli Mid Life Update. I żebyś się nie zdziwiła, technika chłodnicza to potęga. Btw. część tych ptaszków (jeśli supermarket ma odpowiednią umowę, a większość ma) wraca do dostawcy, potem się z nich robi przetwory drobiowe. z Listy dyskusyjnej F&F
Wędzonka to podstawa. Niech żyje cholesterol:) Pacek
|
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||